poniedziałek, 10 czerwca 2013

marzenia z nad Kebaba, odcinek 1

Rami, 29 lat (Syria)
Który to u Ciebie miesiąc? Nic nie mów, szósty. Hahaha, co się dziwisz? Jestem z wykształcenia weterynarzem. A dokładnie inseminatorem, więc akurat na ciążach to się znam. Przyjechałem do Polski w 2003 roku aby studiować na SGGW i tak już zostałem. Przeszkadza mi tu sporo rzeczy. Akurat na pracę nie narzekam (sprzedaję różne orientalne pierdoły przez internet, na kebaba tak tylko przychodzę) ale uważam, że Polacy za dużo piją, nie umieją się bawić bez alkoholu. Tęsknię za swobodnym życiem w Syrii, tu wszystko jest skomplikowane - straszna biurokracja. Poza tym nie podoba mi się, że ludzie jedzą tyle wieprzowiny. Dziś się dowiedziałem, że nawet w jogurcie naturalnym dają wieprzowinę, tzn. żelatynę. To, że my jej nie jemy to kwestia religijna i kulturowa (w moim przypadku bardziej z przyzwyczajenia). A co mi się podoba? Natura, ludzie... Chciałbym żonę Polkę, bo są bardziej otwarte. Jak rozmawiam z dziewczynami stąd to one wiedzą o czym mówię a jak z Arabką to niekoniecznie. A co do marzeń... Wiesz, to trudna sprawa. Chciałbym spokojnie żyć z rodziną i aby w Syrii była zmiana i pokój. Trochę  może pojeździć po świecie. A o niektórych marzeniach to lepiej w ogóle nie mówić. 

Hasan, 35 lat (Syria)

Moje marzenie? Zostawić tu partnerkę i córkę i wrócić do Syrii. No żartuję - jakby był pokój to bym je zabrał. Córeczka wszystko rozumie po syryjsku. Tęsknię za rodziną, za mamą, siostrami. Kiedy jeszcze był pokój to jeździłem między Syrią a Polską, łatwiej było znieść tęsknotę. Na szczęście moi mieszkają teraz w Damaszku, tam są bezpieczni, nie narażeni na wojnę. Ludzie tu są niedobrzy- za dużo piją. Dobre jest lato i Wisła, można chodzić na ryby. Żyję spokojnie- prowadzę ten bar z kebabem i sprowadzam orientalne dekoracje do wnętrz. W Syrii robiłem różne rzeczy: naprawiałem pralki, byłem asystentem dentysty. Czyli jak z zepsutą pralką albo zębem to do mnie. Mam dosyć wszystkich, którzy źle mówią o Arabach.



Alom, 30 lat (Bangladesz)



Chciałbym być bogatym człowiekiem. Przyjechałem do Polski rok temu żeby zarobić. Myślałem, że tu jest prostszy biznes, nie trzeba mieć tak dużo pieniędzy na rozkręcenie, jak np. w Niemczech. Poza tym pomógł mi przyjaciel, który już tu mieszkał. Chciałbym tu jeszcze popracować rok i wrócić z pieniędzmi do żony i córeczki, które zostały w Bangladeszu. Strasznie za nimi tęsknię bo to bardzo daleko. Tam miałem rodzinną firmę ale ciężko było się dorobić. Teraz też nie jest łatwo bo wszystko przesyłam rodzinie. W Polsce ludzie są fajni, otwarci, życzliwi ale nie podoba mi się kultura. Wszędzie tyle się mówi o seksie a my jesteśmy muzułmanami.


Roni, 27 lat (Bangladesz)
Marzę aby mieć tyle pieniędzy żeby przeżyć. Żeby moi bliscy mogli sobie na wszystko pozwolić. Bardzo tęsknię za żoną i synkiem, za przyrodą, za ludźmi. Ale moje dziecko ma dopiero dwa latka a w Bangladeszu nie mogłem go i mojej żony utrzymać bo tam nie było pracy, nic nie robiłem. A tu, jak to w Europie - są perspektywy. Mój wyjazd to szansa dla mojej rodziny. Poza tym mili ludzie, dobra kultura. Ale i tak ekonomia jest tu gorsza niż np. we Francji czy Italii. Ja wszystko co zarobię natychmiast przesyłam rodzinie, więc ekonomia to dla mnie bardzo duży problem.

Suhaib, 51 lat (Irak)
Moim marzeniem jest aby pracować w zawodzie. W Iraku skończyłem elektrykę i inżynierię - pracowałem w tym ponad dwadzieścia lat. Tu sprzedaję kebaby, wiadomo, że nie jestem z tego zadowolony. Nie mogę teraz wrócić bo w mojej ojczyźnie jest niebezpiecznie. Nie chodzi o pieniądze bo w Europie tez jest kryzys, tylko o niepewną sytuację. Gdyby to było możliwe to jeszcze dziś rzuciłbym wszystko i tam pojechał. No może nie wszytko bo tu mam partnerkę. I znajomych też mam... W końcu już 16 lat tu siedzę. Podoba mi się, że jest pokój i bezpieczeństwo. Polska to jest dobry kraj (choć może inny prezydent lepiej by tym kontrolował). Ale wiesz, to jest inna kultura. Tu jest inaczej z pomaganiem sobie. Żyłem czterdzieści lat w Iraku i nie zmienię tego, że jestem i czuję się Arabem. 


To pierwsza odsłona projektu o marzeniach ludzi, którzy przyjechali do Polski z odległych krain uciekając przed wojną, ubóstwem lub w celach zarobkowych, a ich cechą wspólną jest sprzedaż Kebabów. Towarzyszył mi Michał Czarnecki, który zrobił powyższe foty (oprócz ostatniej). Ciekawe jest, że na większości budek napisane jest turkisch kebab a obsługują je ludzie z całego świata (głównie bliskiej Azji choć i Bośniaka można spotkać).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz