wtorek, 18 listopada 2014

M jak Meksyk

Lubimy miejsca na M. Mołdawia już była, Mardin, Mława, Mazowsze i Mongolia również.. Stanęliśmy nad mapą z poważną rozterką. Milanówek, Mekka, Mauretania... Puede ir a México? A México... Bien.

(mapa z tąd)

No dobra lubimy M ale nie tylko dlatego tam jedziemy. Chcemy też :
  • Poznać bajki meksykańskie i indiańskie
  • Podziwiać murale
  • Zainspirować się wzorami pięknych piniat (czy wiecie pod jakie hasło czytelnicy najczęściej odwiedzają mojego bloga? Może i Ty się tu tak zabłąkałeś? Nie, nie dla "Romów" -to to tylko aby powysyłać szpetne komentarze-, nie dla Kurdów, czy edukacji emocjonalnej. 10965 osób weszło na CzujCzuja z zapytaniem "jak zrobić piniatę")
  • Spróbować chapulines i tamales a nie amerykańskiego fast fooda serwowanego jako jadło meksykańskie
  • Pośledzić cygańskie tropy ( Romowie mieli tu prawie monopol na kina objazdowe a my jeździmy z aniamcją na żywo. Ale o tym za chwilę.)
  • Tańczyć do tego :
  • I zasypiać przy tym :

oraz, a jakże
  • Robić warsztaty. 
Oto nasz meksykańska ekipa w komplecie:


fot. Liwia Konarzewska


Ania i Natalka animują teatrzyk cieni, RoszekGrześ go udźwiękawiają (Grześ jest też głównym konstruktorem recyklingowych placów zabaw), Kasia poprowadzi warsztaty dla nauczycieli, a ja dla dzieci. A gdzie? 
W AmaPoli w mieście Meksyk, 
w szkole im. Adama Mickiewicza nieopodal stolicy, 
klubie Rotary Club w Xalapie
i szkole waldorfskiej Ximbal w Cancun.
A ponadto w tych wszystkich wioskach, ulicach, miasteczkach i dzielnicach, o które zahaczymy po drodze, i o których jeszcze nie mamy pojęcia.




Zazwyczaj na naszej czujczujowej trasie mamy więcej szczęścia niż rozumu (o czym możecie przeczytać np. TU) ale to jak nam sprzyja wiatr z zatoki meksykańskiej to aż nie do wiary. Kolejne kontakty same się pojawiają, Klanza postanowiła podarować nam nową płachtę (dziękujemy!!!) a Isia Wieczorek, ze wspomnianej AmaPoli skontaktowała nas z klubem Rotary Club, który również realizuje projekty w Meksyku i na całym świecie. Być może przerodzi się to w jakąś trwalszą współpracę. Z tym Roraty to jest w ogóle ciekawa sprawa.



Najpierw, kiedyś na Ukrainie poznałam pewnego, szacownego biznesmena, który koniecznie chciał bym zaprezentowała CZujCzuja na rotariańskich obradach. Na przedzień kiedy miał się odbyć mój spicz, dowiedziałam się, że jestem w ciąży i... Totalnie zapomniałam o tamtym spotkaniu. Potem było mi głupio się samej odezwać. Pewnie współpraca Rotary Club by poszła w niepamięć, gdyby w składzie mołdawskiej ekipy nie pojawiła się Dagmara Masłowska, która spędziła rok w Meksyku na rotariańskiej wymianie młodzieży. Razem sprzątałyśmy u bogatej Cyganki (pamiętacie?). Podczas szorowania kafelków rozmawiałyśmy o kolorach płotów od Tuxtla Gutiérrez po Tijuanę. Strasznie się wtedy nakręciłam na kontakt z Rotary (a jeszcze bardziej na Meksyk) ale ciągle mi było głupio... Tymczasem wspomniana Isia dała mi kontakt do swojej mamy. Od słowa do słowa okazało się, że mama jest członkinią tego klubu. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Póki co za nami prezentacja CzujCzuja na spotkaniu członków warszawskiej grupy.




No ale na kontaktach nasze przygotowania się nie kończą. Przed nami praca nad programem i spektaklami. Pisanie scenariuszy, animacja



 udźwiękowienie




i tłumaczenie na hiszpański.


Hura!!!!
espléndidamente!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz