sobota, 21 października 2017

W głowie 4- latka

To był trudny rok. Jest trudny. Zmiany, choroby, śmierć bardzo bliskiej osoby... Chciałabym wspierać Roszka najlepiej jak umiem... Ale jedyne co koniec końców robię to jestem blisko, rozmawiamy i obserwuję. I podsłuchuję:





***
Idę, taszcząc masę tobołów z Roszkiem i Idką na przystanek. Deszcz zalewa mi oczy, boję się, że się spóźnimy - słowem nerwówka. Roszek prosi:
- Zaśpiewaj naszą ulubioną piosenkę. - No to daję:
''(...) Nasza mama, mama zadumana
Mama zadumana cały dzień
błądzi myślami daleko ...
codziennie przypala mleko
na łące zrywa kwiaty
i sól sypie do herbaty (...)''

Roszek skacze do tego radośnie i nawet trochę odgrywa tekst ale nagle przykucnął z wściekłą miną. Ech tylko focha mi teraz brak.
-Co się dzieje? Nie mam siły na...
- Udawam przypalone mleko!
- powiedział i w podskokach poszedł dalej.

***
- Mamo!!!! tak okropnie tęsknię... - woła do mnie Roszek rozpaczliwie.
- Za kim?
- Za wszystkimi, których teraz nie ma z nami w tym domu.

***
Roszek wszedł pod stół (przy którym pracuję) i mówi:
- Głupia mama. Mam w nosie tę głupią mamę.
- Co tam synku?
- Nic, nie chcę cię słyszeć. Po prostu chcę sobie mówić brzydkie słowa.



***
Wieczorem rozmawiamy z Roszkiem i Grzesiem o zawodach. Kim jest kierowca, sklepikarz itd.
G.: Rochu, a kto to jest strażak?
R.: Wiem, to taki pan, który ugasza, jak się komuś pali dom, albo szkoła, albo przedszkole.
G.: Tak, gasi pożary.
R.: Tato, a ty byś chciał się nauczyć być strażakiem?...
G.: Hmm, chyba nie. Raczej mnie to nie interesuje.
O.: Tata ma inny zawód. Jest poetą. Wiesz, kto to taki?
R.: Nie interesuje mnie taki człowiek, poeta. Lepiej byś się nauczył gasić pożary.


***
- Mamo, tak bardzo płaczę, że umarłaś!
- YYY???
- Tak na niby płaczę i na niby umarłaś.
Genialnie sobie dzieci wszystko przepracowują.





***
Jem sobie naleśnika, podszedł Roch i mówi:
- Może zjemy go razem, ty i ja?
- Dobrze- dałam mu połowę.

On swoją zjadł dużo szybciej, i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć podzielił jeszcze mój kawałek na dwa:
- Zjemy go sobie razem, ok mamo?...

Znowu mój synek poradził sobie ze swoją częścią jako pierwszy, więc mówi:
- Co tak wolno jesz? Chyba ci go zjem...


***
Zawsze się pytam kiedy opowiadam o historiach Rocha znajomym, na fejsie albo tu, czy  nie ma nic przeciwko.
- Nie mam. Po prostu jestem czarownicą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz